Ekskretyment
<< < 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10 > >>
-Ja wierzę choinkom! Ja! - wydarł się stary młodzieniaszek.-Chomikom, nie choinkom - upomniało go pobliskie stoisko z artykułami nieartykuowanymi.
-Jeden pies!
-Ależ skąd! - zbulwersował się drugi pies. - Chomik to małe, futrzaste zwierzątko, które można zjeść, a choinka to duże iglaste drzewo, które też można zjeść, ale jest to niewskazane ze względu na możliwość perturbacji żołądkowych.
-Aha... A czemu ty w ogóle mówisz?!
-A ty?!
-Eee... eee... eeeeeeee... (rozmowa utkwiła w martwym punkcie, to się zdarza gdy pies dyskutuje ze starym młodzieniaszkiem o różnicach pomiędzy chomikami i choinkami... pytanie, co teraz)
-I co teraz?!?!
-Martwy punkt to chyba jeszcze nie powód do dodawania kolejnych pytajników i wykrzykników, co nie ty-tam-na-górze, czyli panie narrator?!?!?!
-Eee........ meee.......... błe................
-Z tymi kropkami też sobie daj spokój!!!!!!!!!
-[głos z góry] Kto pisze ten utwór?!?!?!?!?! Ja czy ty?!?!?!?!?!?!?!?! Bo mi się wydaje, że ja!!!!!!!!!!! I będę stawiał tyle wykrzykników i pytajników, ile mi się żywnie spodoba!!!!!!!!!!!!!! O, tak!!!!!!!!!!!!!!!! Czy to jasne?????????????
-Nie - rzekło słońce bez wykrzykników i nastała ciemność...
***
-Ciemno jak w rzyci u mu...
-EKHM! - chrząknął mustang.
-Przepraszam.
-No ja myślę!
Mustang zniknął zgodnie z zasadą "nie myślę więc jestem". Nikt tego jednak nie zauważył, ponieważ było ciemno. Zachodzi zatem wątpliwość, czy zniknięcie było rzeczywiście zniknięciem, jeśli nikt go nie zauważył. Zależy to jeszcze od tego, czy sam zainteresowany zwrócił na to uwagę. Bo jeśli zniknął i pojawił się w innym ciemnym miejscu, to mógł w ogóle nie zauważyć zmiany swojej lokalizacji. Jeśli zaś nie pojawił się wcale, to tego też mógł nie zauważyć, gdyż nie był już w stanie czegokolwiek zauważyć. Czy niezauważone zniknięcie jest pełnoprawnym zniknięciem? Czy mustangi naprawdę nie myślą? Czy winda to tylko inny rodzaj schodów? Odpowiedzi na te pytania poznacie... już w najbliższym odcinku...!!!
***
...albo i nie poznacie, hahaha! Bo Ekskretyment to nie miejsce na czczą filozofię, ani nawet na najedzoną filozofię! Tu trzeba akcji, akcji, akcji!!! Oraz reakcji, koniugacji, kompilacji i innych dziwnych słów! A teraz, w ramach zwiększania ilości akcji, brodata staruszka przechodzi przez ulicę! Patrzcie uważnie, w oczekiwaniu na... kolizję!!! Tak, kolizję! Cóż za piękne słowo!
Staruszka spojrzała w lewo... nic. W prawo... nic. Znowu w lewo... nadal nic. Ale nie martwcie się, bo jakby coś zobaczyła, to by przecież nie wkroczyła na jezdnię! Ostrożnie postawiła trzęsącą się stopę na asfalt... i drugą... Idzie! Powoli, kroczek za kroczkiem, posuwa się w stronę przeciwległego krawężnika! Idzie, nie wiedząc nawet, że na tej drodze pędzące hipopotamy osiągają nacisk dwóch ton na metr kwadratowy powierzchi przechodnia! Ale cóż to?! Przewróciła się! Potknęła się o własną brodę! Co to będzie...?! Zaraz coś ją potrąci! To się musi tak skończyć! Za chwilę biedna staruszka skończy jako marmolada na przednim zderzaku jakiegoś rozpędzonego nosorożca! Ale nie! Ona wstaje! Podniosła się! I idzie dalej! Cóż za emocje! Kibice szaleją!!! Już jest na drugiej połowie! I idzie dalej! Ależ ona ma stalową kondycję! W każdej chwili coś może nadjechać z dużą prędkością i rozsmarować biedaczkę po okolicy, a ona idzie! Cóż za odwaga, cóż za niezłomność, cóż za hart ciała i ducha! Tylko pozazdrościć! Już, już dochodzi! Jeszcze ostatni wysiłek... trzeba unieść wyżej stopę... i postawić ją na krawężniku! Jest! Teraz druga! Udało się!!! Euforia na trybunach!!! Kibice tańczą, śpiewają, stają na uszach! Cóż za radość! Chociaż niektórzy są zawiedzeni, gdyż nie było kolizji...
(W tym momencie komentatora potrącił koń na biegunach. Teraz już wszyscy wpadli w ekstazę! Ale to jeszcze nic... już za dwa tygodnie staruszka będzie przekraczać autostradę! Prawdziwy kibic nie może przegapić takiego wydarzenia! Zatem do usłyszenia!)
***
Babcia musi teraz trochę odsapnąć po swoim karkołomnym wyczynie, więc damy jej na razie spokój. Niestety, że smutkiem muszę powiadomić, iż rozdział o babci wyczerpał nasze zapasy wykrzyników. Do czasu dostarczenia nowych stosowane będą substytuty. A czemu jeszcze nie dowieziono nowych? Takie pytanie zadano naczelnemu dostawcy wykrzykników...
-Myślicie, że nie mam nic lepszego do roboty, niż dowozić wam wykrzykniki?I Ja się muszę zajmować moją hodowlą karłowatych mrówek| Ja zgrzytam w chórku kwadratów zębatych\ Ja przeprowadzam rzeki przez tory pociągowe111. Ja... (W tym momencie naczelny dostawca wykrzykników z bliżej niewyjaśnionych powodów zamienił się w maszynę do produkcji wysokokalorycznego drewna z puszek po napojach wszelakich. Z tego powodu nie dokończy on swojego monologu, co nie stanowi jednak wielkiej straty dla ludzkości, gdyż był on raczej denny i nieciekawy. Za to teraz zaprezentujemy coś niedennego i ciekawego, choć nadal bez wykrzykników... Ale mamy już nowy, lepszy substytut[wykrzyknik])
***
Z kretowiska wyłoniła się głowa łosia...
-Jaka śliczna kaczuszka[wykrz.]
-W sam raz żeby powiesić na niej żyrandol[wykrz.]
-Albo fortepian[wykrz.]
-Albo wyciągarkę kozłową[wykrz.][wykrz.][wykrz.] AAAAAARGH[wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.]
Kozłu średnio spodobał się pomysł wyciągarki kozłowej, uderzył więc mówiącego ogonem w głowę. Stąd też ów pełen grozy, do głębi przejmujący i rozcinający krew w tętnicach okrzyk...
{ -Pisze się: kozłowi[wykrz.]
-Kozłu[wykrz.][wykrz.]
-Koziołowi[wykrz.][wykrz.][wykrz.]
-Nie pisze się tylko powinno być napisane[wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.]
-Ty tępy, odmóżdżony, nieasertywny i ambiwalentnie nastawiony do świata osiole[wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.]
-Ośle[wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.]
-Mówimy przecież o koziołach[wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.][wykrz.aczyło się... te substytuty w dużych ilościach przestają być kompatybilne z deskami sosnowymi, w których dzielni drzeworytnicy z zapałem ryją rylcami, by uwiecznić ten wielkopomny tekst...]
***
-No i co teraz?
-Trzeba zmienić subsytut[|] I sprawdzić, co to jest za krzak ten co się wykrzaczył[|]
-To jest krzak chmielu[|]
-Niemożliwe[||] Chmiel nie rośnie na krzakach[\/]
-Tu wszystko jest możliwe, w końcu to Ekwiwalent[/|\]
-Ale moim zdaniem to jest fosturcja, nie chmiel[///] A to nie jest Ekwiwalent, tylko Ekskontynent ty ignorniku jeden[-][=][-}
-Jest tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić... Trzeba wypić ten krzak[-|-|-|-|-|-|-]
I wypili krzak chmielu tudzież fosturcji, i zasnęli...
***
I obudzili się tam, gdzie raki mówią dobranoc.
-Dobranoc - rzekły raki.
W międzyczasie wieprz urósł, gdyż była to także kraina, gdzie wieprz rośnie.
-Gdy kota nie ma, to myszy harują - powiedział bawół ubrany w ornat i ogonem na krze zadzwonił.
-Gdy kucharek sześć, to można dwie zjeść - skonstatował lis Koriolis.
-Dość tych błazeństw[I] - wykrzyknął abojawiemkto i wszystko zasnuła mgła...
-Przez tą mgłę nic nie widać[I]
-Prawda, nie widzę nawet własnego nosa[II]
-Toś chyba ślepy[II]
-Nie, beznosy[III]
-Tylko nos, czy uszy też?
-Uszy też... promocja była, uszy i nos za pięćdziesiąt drewniaków...
(Dość! To się robi niesmaczne! A tak w ogóle to mamy nowego dostawcę wykrzykników - dorsza z rękojeścią w uchu!) }
-Albo fortepian!
-Albo wyciągarkę kozłową!!! AAAAAARGH!!!!!
Kozłu średnio spodobał się pomysł wyciągarki kozłowej, uderzył więc mówiącego ogonem w głowę. Stąd też ów pełen grozy, do głębi przejmujący i rozmrażający lód w Afryce okrzyk...
-No nie, drugi raz?! W kontrakcie miałem tylko jedno uderzenie!
-Spadaj na bambus!
***
Osobnik ów rzeczywiście spadł na bambus, zrzucając z niego przy okazji misia koala. (koala żywią się eukaliptusem a nie bambusem! - dop. kaczki bez jadaczki) Przepraszam, zrzucając nie do końca określone małe zwierzę futerkowe żywiące się bambusem, w skrócie ndkomzfżsb. Nasz ndkomzfżsb się nieco zbulwersował upadkiem, odgryzł więc agresorowi wszystkie trzy nogi.
-Nie mogłeś uszu, parszywcu? Teraz modny jest brak uszu, nogi wyszły z mody!
Ponieważ opis tego, co wobec tego żarliwego apelu odgryzł jeszcze parszywy ndkomzfżsb, wydaje się być tutaj zbyteczny, przejdźmy może do opisu wspomnianej w poprzednim rozdziale jednostki monetarnej, którą jest drewniak. Otóż, jak sama nazwa wskazuje, drewniak jest sporą monetą zrobioną z błotoniklu. Jeden drewniak stanowi równowartość trzech półdrewniaków, które to zrobione są z pleśniomiedzi. Półdrewniak z kolei stanowi równowartość siedemnastu i pół razy pi pierwiastków z trzy i pół e drzazgi (mała moneta zrobiona ze śniedzioszlamoowsiankozłomu). To tyle o systemie płatniczym, teraz czas na miejscowe miary i wagi... Podstawową jednostką odległości jest óblutag. Óblutag jest to przeciętna odległość przebyta przez żółtą kobyłę w żółte ciapki przez okres od drugiej pełni słońca po święcie święcenia świecących świerzorzębów aż do...
-BLOB!!!
W tym momencie plotący parmezany patefon został pożarty przez Galaretkę. Może to go czegoś nauczy. Albo i nie. Przykro nam. Albo i nie. A teraz pora na kolejny rozdział. Albo i nie.
***
Albo i tak. Więc zadął rozdział jak wicher niewstrzymanym echem, wyrastał sobie literki i porastał mechem...
-Nie mechem tylko mchem!
-Ale się wtedy nie będzie rymować!
-To może pechem?
-Ale to bez sensu!
-To ma być bez sensu!
-Ale to ma być sensownie bez sensu!
-To może nie do końca pechem...
Więc zadął rozdział jak wicher niewstrzymanym echem, wyrastał sobie literki i porastał nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, parawan poszedł w gości a Józek hodował kości, lecz do rzadkości dał sobie słowo, że będzie krową. Krowa w zapytaniu miała purpurową brodawkę na końcu trzeciej lewej nogi licząc od strony jarzębiny z pominięciem kretowiska. Wysoce utrudniało jej to jedzenie jogurtu z jeżyn i jenotów. Jednakowoż, zupa z cukru była zasłona, a nawet i firana, nie wspominając już o aluzjach. A jeśli o aluzjach mowa, to wypadałoby zakończyć już ten rozdział, zanim się zrobi za długi. Bo co za długo, to niezdrowo, jak widać na przykładzie z krową.
***
Wreszcie nastała ta chwila! Nadszedł pięćdziesiąty odcinek "Ekskretymentu"! Czyż to nie cudowne? Wspaniałe? Niesamowite? Fantastyczne? Niespotykane? Natchnione? Genialne? Pompatyczne? Monumentalne? Wybitne? Wzniosłe? Wiekopomne? Elektryzujące? Niebywałe? Niezrównane? Bezkonkurencyjne? Świetne? Nieprawdopodobne? Wyborne? Pierwszorzędne? Niedoścignione? Doskonałe? Chore? Niezrównoważone? Poronione? Niebezpieczne? Nieważne? A nie, tu już bez pytajnika. Czyli nieważne. Czas przejść do obchodów...
-Sprzeciw! Nie można tak po prostu świętować pięćdziesiątego rozdziału! Przecież tak się normalnie robi! W Ekskretymencie nie może być obchodzona okrągła liczba! To musi być liczba kwadratowa! Albo trójkątna! Siedmiokątna! Albo może deltoidalna! O, deltoidalna by była dobra, strasznie głupio brzmi to słowo... Albo trapezoidalna... Chociaż trapezoidalna brzmi nieco inteligentniej... Ewentualnie równoległoboczna lub romboidalna... Zresztą, mniejsza o to... Jak będzie jakaś osobliwa geometrycznie liczba, to będą obchody i już! A teraz dalszy ciąg programu...
***
Witam w stopce. Autorem wszystkich zawartych na tej stronie tekstów i innych rzeczy jest Qui (chyba, że coś jest podpisane inaczej, w tym przypadku niniejsza informacja zostaje nadpisana).
Zabrania się publikowania, przetwarzania oraz przeżuwania "materiałów" zawartych na tej "stronie", jak również tapetowania sobie nimi pokoju, bez wiedzy i zgody autora. Aczkolwiek wątpliwe, czy ktoś by chciał uczynić cokolwiek z tych rzeczy. Tak czy inaczej, autor nie odpowiada za skutki uboczne intensywnej lektury, tudzież kontaktu z "materiałami" zawartymi na tej "stronie".
Dwugłowa łasica z nagłówka (tzn. ta, co kiedyś tam była i być może powróci) jest dziełem Dinah. Tło również, gdyż wyciąłem je z łasicy.
ukryj formularz
dodaj komentarz
ukryj komentarze
zobacz komentarze(2)